Stracona Nadzieja
Serce bije puk, puk.. coraz wolniej,
słabiej, ustaje jak koń w galopie,
ciało ogarnia strach, zimno,
cicho światła gasną ulic, jak rozpalona
nadzieja czuwającej matki.
Ona nadal ściska mu rękę, jeszcze ciepła
a bezwładna jak zwiędły róży kwiat,
łzy ciska z oczu, krwawy wrzask z
pokoju…
On umarł i nie wróci więcej.
By tylko odejść bez ranienia najbliższych…
autor
krystianf06
Dodano: 2008-02-29 13:19:38
Ten wiersz przeczytano 603 razy
Oddanych głosów: 4
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.