Streszczenie ballady Mickiewicza
Jest to jeden z moich pierwszych utworów napisany jako praca domowa z języka polskiego.
Pewnego dnia z samego ranka,
Zebrał się lud a w środku kochanka.
Płacz się rozlega, słychać wołanie:
„Gdzie jesteś Jasieńku moje
kochanie?”
Wszyscy się dziwią, wrzawa się zrywa
Przecież wokoło nikogo ni ma.
Tłumy się tłoczą, panna wrzask wznosi,
Widać ją chyba fantazja ponosi.
Starsza kobieta do modlitw wzywa,
Ona Jasieńka obecność przyzywa
Starzec wzrok wznosi, szkiełko przecierając
I
Mówi głosem jakby się chwaląc:
„Nikogo nie widać, dziewczę
bredzi!”
Ludzie nie wiara słowom gawiedzi
Tłum się odwraca i dalej patrzy
Aby Karusię swą myślą dopatrzyć.
Nie warto patrzeć okiem bo ono
zdradliwe,
Lepiej patrzeć sercem bo ono prawdziwe.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.