SUKA...
Czuję tych podchodzących do mnie
z reguły mają złe zamiary, wtedy
nie myślę czy zaszkodzi,
gryzę do kości, rozszarpuje
wręcz a oni zdychają i patrzą
głęboko w oczy.
Ironicznym spojrzeniem
oblizuje się pełna skażonego mięsa
po czym dziczeję i uciekam
w zieleń.
Stękam w nadziei że może
jutro któryś spróbuje podejść
od tej stosownej strony,
ja bez powodu nie gryzę.
no jakaś krytyka, było stękam i zmieniłam bo inni stękali więc wracam do pierwowzoru , dzięki za komenty. dzięki poprawiłam:)
Komentarze (21)
Wiersz o instynkcie który też jest w człowieku każdym
co gryzie i czasem jest też bezpieczeństwem Udany
wiersz Pozdrawiam:)
Ostro dobitnie, a co, fajnie , pozdrawiam.
nadmiar imiesłowów nie służy poezji. można użyć
jednego, ale jeśli stoją obok siebie, zaczyna się
robić gęsto i nieciekawie, przemyśl to proszę i zamień
na czasownik, czy przymiotnik, na pewno da się to
zrobić, a tekst tylko na tym zyska. pozdrawiam ciepło
:)
Bardzo ciekawie wyszedł sam temat,ale rozszarpane i
skażone mięso jeszcze lepiej,tylko gdzie do zieleni
jak jej już nie będzie?Podejść można spróbować,ale
ryzyko kosztuje-możesz jeszcze więcej stękać po próbie
ujarzmienia ha-ha...ale na wesoło...powodzenia
A może to właśnie przez Twoją dzikość faceci zupełnie
nie mają do Ciebie podejścia. Warto się nad tym
zastanowić. Nie wierzę, że jeszcze nie spotkałaś
faceta który nie podszedł od właściwej strony.
(jednak znalazłaś temat ) bardzo dostanie opisałaś
temat,pozdrawiam