Surrealistyczna rzeczywistość
Gołębie na kominach szczekały
psy fruwały pod sztucznym niebem
chmury rozrzucały znaki
papierowe kwiaty zakwitały
idę na randkę z laleczką Chucky
do tego lunaparku
gdzie rosną drzewa ze stali
siądziemy sobie gdzie staw złoty
tam pływają marcujące koty
nakarmimy je plastikowym chlebem
i wszyscy będziemy tak samo biali
już wieczorem księżyca nie było
słońce zaszło jak zawsze całe zielone
świat odwrócony na lewą stronę
nastawiam od nowa czas
w zepsutym zegarku
(…)
tak dzisiaj na jawie mi się przyśniło
na pewno nie ostatni raz
Komentarze (12)
Maćku, o wszystko dbasz, nawet o to żeby czytelnik nie
utknął w tym surrealistycznym świecie na zawsze:)
Ciekawy, taki inny ten opisany świat przez Ciebie.
Pozdrawiam słonecznie:)
weno i Dorotko
wiecie po co są ostatnie dwa wersy ?
aby czytelnik zszedł na ziemię
i nie bujał dalej w surrealistycznym świecie
Dorotek ma rację, dwa ostatnie wersy są
zbędne...udanego weekendu Maćku.
Ciekawy wiersz.
bardzo ciekawe pozdrawiam
Na tym właśnie polega surrealizm
Maćku.
Pozdrawiam:}
Jeśli na jawie, to pewnie po trawie, albo po jakimś
dopalaczu. Miłego dnia.
bardzo interesująco przez kontrasty :-) osobiście
pozbyłabym się dwóch ostatnich wersów :-)
Podziwiam wyobraźnię, i za nią punkt.Tak powinieneś
trzymać Macku.Milego dnia.
ale mi na jawie Kasiu się przyśniło ;-)
W snach taka rzeczywistość jest jak najbardziej
normalna :)
przypomniałeś mi wiersz "Na wyspach Bergamutach.. i
tylko wysp tych nie ma", a ja widzę, że są, że nie
zatonęły, wręcz przeciwnie- doskonale rozwinęło się na
nich fantastyczne życie!