o świadomosci
Myśli nienazwane
Rozproszone niczym żołnierze,
Na neuronowym moście miedzy mózgiem a
ręką
Miliony impulsów elektrycznych
Którkich jak błysk
zagubione wśród zakłuceń codziennego
życia
Czymże jesteście, gdy docieracie na
papier?
Zlepek liter mozolnie składanych
Pozornie odzwierciedlający
Głosy w głowie wrzeszczące nocami
Abcdefgh i tak dalej
Poukładane w słowa
Szemrzące z cicha rankiem w autobusie lini
R
Jakże was witają wrota oczu, gdy wracacie
do domu?
Cóż więc w tym dziwnego,
Że gdy wstaje nad ranem,
A myśli od słów giną
W blasku jutrzni spalane
Nie pamietam co szeptała moja dusza,
Gdym w sen niespokojny zapadał?
A wtedy i ołówek się ze mnie śmieje znad
kartki,
Bo do końca nie wiem co chciałbym
napisać.
Komentarze (1)
Piekny wiersz taki zyciowy.Pozdrawiam