ŚWIDER
(UWAGA: bardzo frywolny wierszyk, tylko dla dorosłych)
Kiedy żona wyjeżdża na wczasy,
Mąż wyrusza w kawalerskie trasy,
Najpierw w pubie piwko,
Dancing z jakąś dziwką,
Bugi-ugi, bugi-ugi, dżez.
Idzie żonkoś śródmiejską dzielnicą,
Przed nim dziewczę z obfitą miednicą,
Taka go rajcuje,
Świder już wyjmuje,
Bugi-ugi, bugi-ugi, dżez.
Pełen żądzy podnosi spódnicę,
Pech, przypadkiem trafia na dziewicę,
Czapki z głów, żonaci,
Świder ostrość traci,
Bugi-ugi, bugi-ugi, dżez.
Bierze żonkoś sprawy w swoje ręce,
Świder ostrząc w hotelu, w łazience,
Spocił się był cały,
Świder wciąż stępiały,
Bugi-ugi, bugi-ugi, dżez.
A dziewica na rzecz z boku zereka,
I co widzi: - tępego świderka,
„Jak chcesz tym, mój złoty,
Pozbawić mnie cnoty”,
Bugi-ugi, bugi-ugi, dżez.
* * *
Morał podam wszystkim, jak na tacy,
Że masz świder, wcale nic nie znaczy,
Kiedy twe narzędzie,
Słuchać cię nie będzie,
Bugi-ugi, bugi-ugi, dżez.
Morał podam dla żonatych gości,
Nie używaj nie swojej własności,
Fakt to ustalony,
Świder – własność żony,
Bugi-ugi, bugi-ugi, dżez.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.