swieta cz1
bowiem upadliśmy
i nic z tego nie przyjdzie
z poświęcenia z tradycji i stołu
otworzono nam wszak nowe domy
tak wspaniale żywe i pełne popiołu
światła świątyń już przecież rozbłysły
tysiąckrotnie jaśniej i mocniej
niż serca nasze byłyby w stanie
tchnieniem swoim ostatnim wydobyć
padnijmy więc na kolana
w dłoniach dzieci
gałązki oliwne (to przecież nadzieja)
w oczach rządza
w dłoniach chciwość i chęć zapomnienia
A gdy razem rodziną wrócimy
do drzew, jak do krzyży strzelistych
o nakryciach ostatnich nie pomni
głowy myślą zapełnić świąt czystych
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.