Świt
Głucho krzyczy koniec do początku
Między klonami
Rozpęta niewidzialne oczom piekło
Walczą raniąc się zaledwie barwami
Rzucając światło to słabsze to
mocniejsze
Wreszcie noc odchodzi chwilowo przegrana
Późną porą znów wróci
Uwolnione słońce lekko zycie budzi
Nie pytane nie proszone
Bezszelestnie wędruje dalej by walczyć
Od nowa jak codzień
autor
Patoosia
Dodano: 2006-05-08 18:47:24
Ten wiersz przeczytano 769 razy
Oddanych głosów: 1
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.