świt
uciekam w mrok
odpływam
chłonę wiatr
krzyk serca
ciężko wibruje
gubię oddech
a dzień płonie...
między ludźmi
ukryję się
przed smutkiem
drżącą nadzieją
powoli zatruję
mroczną krew
i skonam samotna
by narodzić się
raz jeszcze
o wschodzie słońca...
Komentarze (17)
Bardzo smutny wiersz, ale z iskierką nadziei.Podoba mi
się.
Pozdrawiam serdecznie.
O świcie rodzi się nadzieja:)
Pozdrawiam!
O tak, taka szansa, aby narodzić się ponownie i
zmienić samotność. Dobrze, że jest ten świt.
Pozdrawiam :)
Zakończenie wiersza daje nadzieję:)
Smutny ale z nadzieją. Serdecznie pozdrawiam
Bardzo mi się podoba:) Pozdrawiam.
smutny ...ale z nadzieją narodzić sie zacząć od nowa
....
bardzo ładny - pozdrawiam:-))
Dziękuję Madi, Jolu. Pozdrawiam ciepło :)
Moje myśli i problemy każą myśleć mi podobnie...
Serdeczności :))
Narodzić się jeszcze raz i zacząć od początku z
doświadczeniem z poprzedniego życia...
Ładny wiersz.
Pozdrawiam
Dziękuję za wpisy. Uważny czytelniku - popracuję
jeszcze nad wierszem, dziękuję za uwagi. Pozdrawiam
serdecznie
Zgadzam się z Zefirkiem.Pozdrawiam.
Wszystko byłoby fajnie, o ile o tak smutnym w wymowie
tekście można tak powiedzieć, ale nie czepiajmy się
drobiazgów, tu mamy bowiem problem poważniejszy -
nadużywanie metafor dopełniaczowych, z których wiele
się niestety zleksykalizowało jak np. "ocean smutku".
Trzeba koniecznie troszkę nad tym drobiazgiem
popracować, reszta jest OK, zatem oddaję głos na
"plus" i pozdrawiam. :)
Smutno, ale z "... iskierką nadziei..."
Piękny wiersz. Pozdrawiam