świt zapukał...
z cyklu "mój codziennik"
milczy lustro w cieniu tuląc widmo
marzeń
krzykiem ciszy w oknach tęsknią smugi
słońca
w zamyśleniach śladem wspomnień sunie
ranek
wciąż pamiętam w twoich dłoniach lodu
sople
zmrok zaciera codzienności ostre kanty
jednym gestem wywołujesz tysiąc pragnień
zamęt w myślach przemieszkuje nieustanny
sycąc kawą z samotnością na dnie
szklanki
narkotyku jest spragnione jak powietrza
moje wnętrze skołowane życia lotem
trzask zapałki niczym wybuch budzi
dreszcze
wytrzeźwiałam świt zapukał znów do okien
wiernemu czytelnikowi...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.