SWÓJ KRZYŻ
Gdy wreszcie kolana powrócą do pionu
A umysł zaprosi do siebie rozsądek
Nie wpadaj w euforię i nie mów nikomu
Bo możne powoli nadchodzi porządek.
Ten ciężki maraton czas wreszcie
zakończyć
Pokonać męczarnie i ból wszystkich
trzewi
Organizm z umysłem jak węzeł połączyć
I dać w końcu odejść zakrapianej rewii.
Jak można samemu niszczyć sobie życie
I cierpieć nad ranem szukając zbawienia
Tam w dole jest ciemno lepiej być na
szczycie
Jak każdy ty także masz coś do
zrobienia.
Pokaz sobie i światu że to jest już
koniec
Zacznij od początku nie jesteś za słaby
Rozpędź się jak wicher jak najszybszy
goniec
I pamiętaj że wódce nigdy nie dasz rady.
Nap. Lech Kamiński
Komentarze (21)
Ciężko wygrać taki maraton, co nie znaczy, że
zwycięstwo jest niemożliwe.
Znam przykłady, że można.
Niebanalnie przedstawiłeś zmagania człowieka z
nałogiem. Wiersz jest bardzo spójny, przemyślany i
rytmiczny. I do tego mądra puenta na końcu. Czego
chcieć więcej...Wypada przeczytać jeszcze raz od
początku. Zatrzymał na dłużej i zachwycił choć temat
smutny i poważny...
Wiersz - taki, zehej! - wiersz - na 102! dobry rytm i
rym - i rownie dobre przeslanie.
Pozdrawiam serdecznie:)
Dawno Cibie nie było Leszku, dobre przesłanie w
wierszu, mądra rada,
miłego świętowania życzę, pozdrawiam serdecznie :)
Dobry przekaz.Tak trzymać.Pozdrawiam.
Mocny przekaz pozdrawiam