Swoje wylatałem
Jeszcze mi nie zbrzydła,
do latania wiara.
Choć straciłem skrzydła,
to ciągle się staram.
Latam coraz wyżej,
tlenu już brakuje.
Nie polecę niżej,
robię tak jak czuję.
Trasę sam wybieram,
a najczęściej skracam.
Jak na ból się zbiera,
to natychmiast wracam.
Fantazja ponosi,
nie zna durna daty.
Po co mi się prosić,
o głupie dramaty.
Strzeli mi w kolanie,
trzaśnie w kręgosłupie.
Kończąc brzydkim zdaniem,
będę w czarnej dupie.
Dlatego nie latam,
skrzydła w kąt schowałem.
To nie żadna strata,
swoje wylatałem…
30/11/2023r
Komentarze (7)
świetnie napisane . Pozdrawiam
Dobre!
Pozdrawiam.
Super!
Dzięki za uśmiech...
Serdecznie pozdrawiam
Polatałem sobie po wierszu, dzięki za uśmiech,
pozdrawiam :}
:)
Tak Krzemanko-dziękuję.
:) Czy nie miało być "strzeli" w siedemnastym wersie?
Miłego dnia:)