Symfonia Powitalna na jedną czwartą
Ucichła wreszcie uwertura kół
co w monotonnym rytmie
odstukiwały kolejne metry
uciekającego życia
Drzwi wagonów zgrzytliwym glissandem
podały temat dalej
i już go powtarzają cichutko brzęcząc
druty nabrzmiałe elektrycznością
Rozwija się ciągle motyw
w dwugłosie ludzkich jęków i szczekania
psów
i czasem się w nie wplata strzał
jak suchy kontrapunkt
Nie ma ucieczki od tej symfonii
tu wszystko wygrywa tę samą pieśń -
Kantyk Śmierci Wszechobecnej -
która rozlewa się ćwierćtonami szeptów
i arpeggiami szlochów
by wreszcie dać się zapisać kominom
czarnymi kłębami nut
na niebieskiej partyturze nieba
I kiedy koncert nie skończył się
w przewidzianym czasie
wszystkim się wydawało
że to ostatni utwór świata
który rozwiąże się w ogłuszającym finalnym
piano
bo już nie będzie miał kto
śpiewać forte fortissimo
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.