syndrom niezaklętej rzeczywistości
sumiennie pada kolejny dzień
rynsztoki oddychają bąblami
żelbeton nieba miażdży kark
wprost proporcjonalnie do ciśnienia
rosną przymusy zachowań bezdusznie
staję się burzliwym mięsem
niewolnik kalejdoskopowej natury
w połowie schodów do ciebie ołowiane
myśli
pamięć rzuca skojarzenia pod nogi
następuje
metamorfoza wątpliwości w pewność jestem
ból
jak potrącony szczeniak co prawie już
zdechł
pomiędzy klamką a pukaniem zamarła dłoń
uderzyłem raz i uciekłem
Komentarze (19)
Dzięki Waldi i wzajem...
Pozdrawiam serdecznie ...
Cześć :) dzięki za głos i opinię :) i więcej luzu
życzę :)
Ten wiersz, jak dla mnie dobry,
no i wymowny, boleśnie wręcz.
Regiel, hej! ... ty chyba troszkę za dużo się
wszystkim przejmujesz i się nie doceniasz. A co do
odbioru tekstów, to czytelnik ma władzę
interpretacji... a że autor coś tam coś, to nie
powinno mieć większego znaczenia. To z tekstów powinno
wynikać czy autor np. bajdurzy, czy wszystko poznał na
własnej skórze... Dzięki za wizytę i więcej wiary w
siebie, tobie życzę :)
p.s. "teatr jednego autora" - z tym autorem świetna
literówka... aż żal poczułem, że sam tego nie
wymyśliłem ;)
Mariat dzięki za wizytę, nawet nie wiesz jak mnie
nobilituje, że czasem do mnie zajrzysz :) ... a jak
mówimy już o odchyłach, to już czasem lepszy
największy lęk, niż choroblliwe poczucie wlasnego
geniuszu i nieomylności - wtedy dopiero się biedę robi
;) Ale to już inna historia... Mariat jeszcze raz
dzięki i wszystkiego naj :)
Siema Mily - nic dodać nic ująć, sama smutna prawda...
powodzenia :)
Wierzę, że strach paraliżuje. Znam te stany bardzo
dobrze i nawet wiem, że prowadzą do wielu chorób.
Zatem - życzę odwagi.
Dzisiaj przeczytałem Twój wiersz; "teatr jednego
autora" Wybacz brak komentarza, bowiem dopiero teraz
zrozumiałem wymowę pozostałych Twoich wierszy, do
których komentarz byłby zawsze banalny.
Najserdeczniej pozdrawiam.
Hej Szadunko... tylko w niektórych stanach jak np,
przy ChAD, w te światło się wierzy i je się widzi,
tylko się je interpretuje jako zło z którym trzeba
walczyć... i tu jest problem. Jeszcze raz dzięki za
wizytę i dobrą refleksję... szczęścia :)
Cześć Zakochana i Anna, dzięki za wizytę i refleksję.
Wszystkiego dobrego :)
Pacjent po lekach "nie jest sobą", ale bez leków w
chorobie też nie jest.
Ale leczony staje się "znośny" sam ze sobą i dla
otoczenia.
To wszystko jest takie smutne.
Kiedy jest ciemno w długim tunelu, trudno uwierzyć, ze
na końcu jest światło, mrok tak boli, jednak to
światło jest i przyzywa. Wierzę, że będzie coraz
lepiej i tego życzę.
Pozdrawiam serdecznie.
ciężki, mroczny- jak choroba peela...
Klamka powinna się otworzyć...
Pozdrawiam serdecznie...