Syndrom turkmeński
(wiersz zawiera 150 wyrazów dla upamiętnienia 150 lat istnienia Aszchabadu stolicy Turkmenii)
Syndrom turkmeński
W Aszchabadzie na ulicach
nie uświadczysz Turkmeńczyka.
Turkmeńczyka?! Nie! Turkmena!
Tak ta nazwa się odmienia!
Czyżby mieli kwarantannę
albo nauczanie zdalne,
może pracę on-line(ową)...
Fakt, nie widać tu nikogo!
W izolacji całe miasto,
lecz latarnie wciąż nie gasną;
rozświetlają białe domy,
odsłaniają lud znikomy...
Ponoć jak świat światem stoi,
nikt pandemii się nie boi,
mając koronawirusa
za pętaka, za świrusa.
Na Turkmena nie ma rady,
on nie chodzi na parady,
nie używa testów, masek,
nie dopuszcza się niesnasek.
Za to słucha swego pana
prezydenta, Turkmen(chana),
i odkaża swoje domy;
sam jest już uodporniony!
Tukmeńczycy! Nie,Turkmeni!
Los wasz się na lepsze zmieni,
jeśli władzy dobre rady
pochowacie do szuflady.
Wnet wirusa wypłaszczycie
i uratujecie życie!
Puenty tutaj nie zamieszczę,
puenta niegotowa jeszcze.
Wciąż zależy od ludzkości,
od jej siły i mądrości.
Grunt, że w koronagedonie
świat Turkmenów nie pochłonie.
Komentarze (3)
ciekawy wiersz, dobrze się czyta,
pozdrawiam.
fajnie się czyta.
Super ośmiozgłoskowiec i rymy wyśmienite.
Ja osobiście nie lubię liczyć zgłosek.
Cóż!