Syzyfowie
Takie krótki przemyślenie na temat mojego ulubionego przedmiotu na studiach:)
W Tatarze otwartej myśli,
W zamkniętej przestrzeni cichego
gabinetu,
Z nostalgią wspominając
Pola elizejskie obojętnej większości,
Filozoficzni Syzyfowie toczą swe
filozoficzne kamienie
Z pradolin, po ścieżkach pytań,
Ku nieznanemu szczytowi.
Ramiona napięte jak struny lutni
Z mozołem pchają poplątany kłębek
Tautologii, aksjomatów i abstraktów
A oczy próbują spod mieszaniny potu i
krwi
Dojrzeć, czy aby kłębek ten
Nie zamierza się po raz kolejny
Spod woli toczącego wymknąć
I pchany prawem nieuchronnej konieczności
Bezpańsko wrócić na dół.
Lecz pchajcie swe głazy Syzyfowie.
Choć wasze ręce na darmo się meczą
A oczy na darmo płaczą
Pamiętajcie, że wasze stopy
O wulkaniczne skały poranione
Coraz bardziej stoki pytań udeptują.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.