Szara rzeczywistość
Znów szara przestrzeń bezdusznego miasta
Śni mi się nocą życie pośród szalejących
mórz przestrzeni
Lecz pozostaje mi jedynie pustka życia
codziennego
Biel i czerń, na co dzień widzę
Żadnej nadziei, żadnej perspektywy
Przebijam się przez ścianę życia
Widzę martwe blokowiska czuje chłód
Przeszywa mnie wzrok upadłych ludzi
I znów codzienność szarych domów
Krótkie przebłyski zieleni i błękitu
Szybko znikają pochłonięte bielą
Przyroda zatacza koło, a miasto umiera
Zanikają oznaki życia
To koniec, już nic nie widzę...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.