Szczytowanie
Nie cierpię form, które mnie ograniczają, więc będą to wariacje na temat villanelli :)
Gdy sięgamy szczytu po długiej wspinaczce,
łapiąc pierwszy oddech, patrzę w twoje
oczy,
by sprawdzić czy wszystko jest takie, jak
zawsze
i widzę najczęściej (och, jak dobrze znam
cię)
tę iskrę, za którą chce się w ogień
skoczyć.
Gdy szczyt osiągamy po długiej
wspinaczce,
spalam się na popiół i odradzam w
prawdzie,
że życie bez ciebie, to kamyk bez procy,
albo łódź bez żagla, moc bez siły
sprawczej,
drzewo bez korzeni, bez żagli wakacje.
Więc płonąc przy tobie jasno - noc po
nocy
- jak feniks powstaję i mogę oświadczyć,
że przyszłość wiadoma i trudy
niestraszne,
choć trzeba czasami niewiarę
przeskoczyć.
Kiedy szczyt osiągam po nowej
wspinaczce,
łapiąc pierwszy oddech, patrzę w twoje
oczy.
(K.B.)
Uwagi (jak zawsze) mile widziane :)
Komentarze (48)
Kurczę, nie mogę się naczytać...
Świetnie, Zorko! :)
Super, Zora! Widzę, że wybrałaś opcję 5-ciu strof,
nie 6-ciu, jak w pierwotnej villanelli. :) bardzo mi
się podoba :)