Szelest
Jesteś daleko, czasem przychodzisz
Czuje, że jesteś, potem odchodzisz
Zostaje tylko wspomnienie moje,
Że znów jesteśmy razem, we dwoje;
I sny i wizje są takie same
Te same słowa w listach pisane
Te same modły, wiara niewarta
I nasza miłość wieczna, nie zdarta
Zapach szpitala, lekarze w bieli
Twoje cierpienie w czystej pościeli
Wciąż Twoja siła w nadziei mojej
I moja dłoń tuż przy dłoni Twojej
Ostatnie słowo, ostatnia rada
Bo czarny motyl przez okno wpada
Żałobne skrzydła swe rozpościera
Twoją zmęczoną duszę zabiera
I płacz i szloch i krzyk i łkanie
Gorycz, szaleństwo, niedowierzanie
Chęć znalezienia do Ciebie drogi
Wejścia za Tobą w nieznane progi
Ze wspomnień moich, które przeżywam
Znajomy szelest wnet mnie wyrywa
To jest ten motyl, już go widziałam
Ten dziwny trzepot też już słyszałam
Ma trupią główkę i skrzydła czarne
Zabójczy uśmiech, oczy szkaradne
I wiem na pewno - to Twój wysłaniec
I za nóż chwytam - idę kochanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.