Szeptały...
A ja jeszcze jesiennie.
Widziałam łabędzie, zamykały niebo
wielkim kluczem spięte, ledwie przed
wieczorem.
Uroczyste, nieme – wiatr im zdławił
gardła,
brzozy „ Boże wejrzyj...” szeptały w
nieszpory.
I woda zazdrosna,woda niespokojna,
powadzona z wrześniem połykała słońce.
Skrzydła zagarniały przedwieczorne
cienie
zachłannie, ze świstem tuż przed
horyzontem.
Widziałam jak niosły dzień ponad lasami,
za nimi płomieniem zachód w trzcinach
przysiadł,
porozpalał wiechcie i świece w
brzezinach.
„… na początku, teraz i na wieki...”
Cisza.
Komentarze (16)
Piękny wiersz.Pozdrawiam:)