szklane morderstwo
dziś mogłabym Cię nazwać lucyferem ale on był zbyt piękny by się z Tobą równać
o północy zeszli aniołowie
rozbijając się o czubki skrzydeł
śnieżnobiałych przetykanych srebrem
gwiazd
usiedli między parapetem a podłogą
odbijając się cieniem
latarni ulicznych na ścianie
szepcząc
pamiętam błękit i złoto
ze snu z którego
przyszło się obudzić
ostrym kantem łóżka
przyszedłeś wczoraj
ni snem ni jawą
wyraźnie i dotkliwie
dziwię się aniołom że
pozwolili Ci nosić ich oczy
które nosiły światło
dziś mogłabym Cię
nazwać lucyferem
ale on był zbyt piękny
by się z Tobą równać
noszę w sobie kamyczki
odpryski światła
Twoich źrenic
między sercem a rozwagą
dostrzegli je aniołowie
zaczęli rzęsiście płakać
a ja myślałam
że deszczem płacze niebo
zamknęłam okno
bezszelestnie
zadałeś ból
moimi palcami
wiesz mały
w mojej bajce
alicja ma nóż zamiast lustra
w dłoni
i zielono-złote oczy
i gdy tak płakali moi aniołowie
deszczem srebrzystym na szybach
składając szeptem
los mój na ich ręce
w świetle ulicznych latarni
mówię - wyjdź mały dość już
narozrabiałeś
rzucając cień między lampą a podłogą
zabiłam Cię dziś o północy
diamonds & rush.
Komentarze (4)
dośc ciekawie zobrazowany wiersz nie do końca jednak
dopracowany można by troche pozmieniac i tu i tam tak
żeby zachował spójnośc:)
poproszę o jeszcze :) wiersz anielsko - choć nie wiem
czy lucyfer jeszcze ma skrzydła ;)
lubie czytać wiersze o aniołach.. wiersz piękny,
obrazowy.
piękny wiersz, bardzo obrazowy. Czym przeskrobał sobie
Twój "mały" ?:P pozdrawiam