szósty zmysł...
Chciałbym więcej czytać by więcej umieć
Lecz im więcej widzę tym mniej mogę
zrozumieć
To co badam swym okiem i uchem
Inny analizuje dupą i brzuchem
I nieważne, który z nas lepszy
Ważne, który zarobek będzie miał większy
Niedostatek nauczycielem jest wiedzy
Lecz gdzie rozumu więcej
Tam więcej złości dwojgiem pomiędzy
Bo ile głów, tyle rozumów na świecie
A każdy swój rozum traci jak zechce
Całe życie uczymy się przez doświadczenie
Lecz chorobą wiedzy jest zapomnienie
Dlatego nigdy nie pokazuj czego nie umiesz
Własne wady i braki też trzeba unieść
Bo do wszystkiego wiele czasu nam trzeba
Gdyż czas jest skarbem uczonych
Oraz najważniejsza cierpliwość święta
Każdy jest kowalem własnego losu
Lecz pomimo wielkiego patosu
Pamiętaj, że światli ludzie też rzucają
cień
Rzadziej w biały dzień, chętniej ciemną
nocą
Raz usłyszałem, a może żem wyśnił
Że Bóg jest wielki, lecz większy ten co go
wymyślił
Świadkiem też byłem gdy po kogoś przyszli
Nie wierzył był, i nagle uwierzył, a morze
wyśnił
I teraz ten ktoś ma problem, które buty ma
włożyć
Czy te lakierki do kościoła lecz bez
podeszw
Czy te zamszowe przeznaczone na pogrzeb
Zanim kości rzucisz, weź je obgryźć
Pamiętaj bądź do drogi gotowy dziś
Bo nie wiesz kiedy z życiem się rozstaniesz
Kiedy przed oczami śmierć ci stanie
Trudno milczeć gdy ból i łzy na twej drodze
I gdy całe multum pokus stoi murem na
przeszkodzie
Często jest zaś tak, że dopiero uwierzymy
Gdy srodze nas boli i dużo wycierpimy
Absurdem jest grzech bez obecności Boga
Szczęśliwy ten, którego wiarą miłość, nie
trwoga
Niedowiarstwo wiernego szybko zepsuje
Ateiście wiara w niczym nie szkoduje
Sumienie można mieć czyste, nieużywane
Można być też swego sumienia panem
Bo każdy wierzy tak jak umie
Wybrany ten kto nie szuka a znajduje
Z matematyki nigdy nie byłem dobry
Do tej pory nie mogę doliczyć się mojej
połowy
Winna temu jest chyba moja łatwowierność
Albo mojego wspólnika wielka pazerność
Bo na tym świecie tak jest od zawsze
Że jednemu piach w oczy, a drugi ma życie
bażancie
Przypadki chodzą po ludziach każdy to powie
Raz wypadnie na wierzchu, innym razem zaś
pod spodem
I tak dostatek często rodzi zuchwalstwo
Zaś z biedy zazwyczaj wyłazi niedbalstwo
I jeden drugiego raczej nie szanuje
A zwłaszcza gdy jeden syty, a drugi głoduje
Wiadomo, że każdy łowi ryby do swojego
kosza
Ale gdy nie ma ryb to nawet grzyb zadowoli
znalazcę
Zje go jeden, a wielu będzie pokazywać go
palcem
Bo i bogaty szybko staje się głupim
Gdy go wszędobylska nędza złupi
Choćby za dolar to najlepsza zapłata
Najgorsza robota gdy za grosze łopatą
machasz
Najbardziej krzywdzi nas rzecz zupełnie
marna
Nie wyrośnie zboże tam gdzie nie rzucisz
ziarna
Cudzą krzywdą nie upieczesz dobrego chleba
Zamiast ziarna, plewy z takiego ostaną się
żniwa
Wszystko co drogocenne to głęboko skryte
Tak jak człowiecze serce i rozum ciałem
okryte
Wszystko co bezcenne nie widoczne dla oka
Tak jak dusza, miłość i wiara w Boga
Wszystko co cenne głuche dla uszu
Nadzieja i masa wyższych uczuć
Dlatego chcąc żyć ze sobą w zgodzie
Opierać się trzeba pozornej modzie
I zamiast powyższych zmysłów używać
Wystarczy tym szóstym się posługiwać
Jak mapą pośród przepastnych gąszczów
Jak busola pośród morskich prądów
Komentarze (3)
Myśli wyszarpane z duszy.
Oj, bardzo długi. Opieraj się na swojej intuicji. Moda
się ciągle zmienia. Pozdrawiam
ciekawie pozdrawiam