Sztyleciarz
Chwyciłem sztylet swój
Rzuciłem go w powietrze
Mój cios był celny
Trafił swój cel jak deszcz przeszywając
ciało
Krew trysneła , postać jękneła
Padała powoli by ujrzeć sprawce
Potem powitać wybawce;
Drugi sztylet już w ręku
Bez żadnego lęku ,
Rzuciłem ,by nie poczuł bólu innego
Bitwa wokół , a ja zbieram swoje żniwo
Krew płynie szybciej, gdy krew wroga na
ziemi
Się mieni swoim kolorem.
Moim nożom juz wielu się przyjrzało
Zobaczyli czym jest rozdarte serce
Stracone życie , nie istnienie , nie
bycie....
Krew mi ścieka po twarzy
Oczy przysłania i wabi do kolejnego ciosu,
Wymierzonego jak przystań losu...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.