ta noc
patrzę w swoje lustrzane odbicie
lecz nie widzę swej twarzy
jest za wysoko
boje się spojrzeć w moje oczy
wciąż widzę w nich tylko jedną scenę
zamykam, gasnę,
mam na sobie granatową koszulkę
tą samą co wczoraj
na rękawku jest dziurka
gdy biegłem goniąc autobus
zaczepiłem się o gwóźdź wystający ze
ściany
niepewność, zwątpienie,
wszystko stało się w nocy
tej samej co zawsze
lecz dziś nie moge jej zapomnieć
jej oczy, te usta,
zawsze zapominam to co się zdarzyło
nie pamiętam o tym, koniec
ale ten obraz ciągnie się przez całe moje
życie
do końca, wiem że nie zniknie
ból, cierpienie,
widziałem to z daleka
stałem jak wryty dwie przecznice od celu
nie mogłem już nic zrobić
leżała martwa na chodniku
jej oczy błagały o litość
lecz ja stałem i patrzyłem
Gdyby nogi choć raz nadążyły za sercem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.