Ta wielka-mała natrętna
Chcę miłość podyktować na papier,
Bo ciśnie mi się w atrament.
Pióro za ogon łapie
I robi niemały zamęt.
Więc piszę o miłości
Prawdziwej i nieprawdziwej,
Prawdziwej, co w sercu gości
I tej drugiej – kłamliwej.
Miłość, ta wielka prawdziwa
Oślepia, różowe okulary na nos zakłada.
Przy czym zbiera niemałe żniwa
I swe rączki na całe życie składa.
A zaś ta mała kłamliwa,
Ta nieprawdziwa i wredna
Wciąż się waha i gdyba
Licząc wady jak żebra.
Nigdy nie trwa całe życie.
Wciąż chodzi zwątpienia drogą.
Nienawidzi, działa skrycie,
Inni kochać jej nie mogą.
Prawdziwa tylko kocha mocno.
Ciągnie się w nieskończoność jak długa
opowieść.
Ta rankiem i do poduszki nocą,
Kocha jakby miała na zawsze odejść.
Najukochańszemu Tatusiowi na urodziny
oprócz tego wierszyka swą miłość i
najgorętsze całusy składa
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.