Tak jest
Umieram z miłości
Każdego dnia po trochu
ale nigdy do końca.
Zlizuję własną krew
Nie brzydzę się jej
a gdy strumień zbyt szeroki
zakrywam go ręką
Nie chcę
by go widzieli
lecz i tak
krew przez palce przecieka
smutkiem życie powleka.
Bólu nie przerywa
To
co celem się nazywa.
Wszystko jest
nic dla was niewarte
złe
zamazane
zatarte.
Ktoś nie robi nic
ma wszystko
nic od niego nie chcecie-
- słabych kopiecie...
Tamten zawsze lepszy
Tamten zawsze pierwszy
On jeden nieskalany
choć złem sponiewierany.
Ale zawsze wam bliższy!
Ale zawsze ważniejszy!
Czemu gorszy jest pierwszy!?
By połowę tego mieć co on
biec muszę wiecznie -
- w ogonie ostatecznie...
A wy ciągle coś chcecie
A wy tylko bierzecie
Kiedy was potrzebuję
niewielu mnie ratuje.
Lepiej chyba nie będzie
Oby gorzej nie było!
Chciałabym móc powiedzieć
że to wszystko się śniło...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.