tak samo inna codzienność
paradoksalna inność jest jak wiatr, rodząc się umiera przy trumnie...
Cykliczne bicie wnętrza
namiarem-kłopot
ta żółta skóra, w kompocie
bieg na ostatnią metę
wyścig-czas
i czarny łokieć, w materii
kropla rześkiego oddechu
zmęczona, ocieka z ramion
już?
życie?
trudno...
tu płynie rzeka
pod pachą
autor
konik17ful
Dodano: 2012-07-20 15:51:26
Ten wiersz przeczytano 395 razy
Oddanych głosów: 8
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.