Tak się trudno oddycha
Każdego dnia z wielkim trudem podnoszę się
z łóżka
to nie wina tego, że jestem spiochem,
ale czasem poprostu nie mam siły
i tak trudno mi się oddycha
powietrzem, w którym nie ma ani jednej
cząstki ciebie.
Wiesz czym jest ból?
Ból jest właśnie tym, na co teraz
patrzysz
jest mną i moim zmęczonym spojrzeniem.
jest powolnym ciężkim oddechem,
jest każdym zniszczonym z nerwów włosem,
jest grymasem na mojej twarzy,
jest każdą niestrawnością
i bólem żołądka powodowanym głodem.
Bo jaki jest sens jesć, kiedy nie chce się
żyć?
Ale ja nie będę wzdychać do ciebie,
nie ujrzysz tęsknoty na mej twarzy
ani trudu z jakim oddycham,
ale ujrzysz tylko gasnącą iskrę życia w
mych oczach,
cień którym objawi się moje ciało,
mgłę która spowije moje usta i zmiesza
każde moje słowo
z nic nie znaczącym westchnieniem.
Dłoń bladą uniosę i w geście pożegnania
pojednam sie z Bogiem.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.