Tak szalenie, że aż normalnie
Tłoczę je. Wolniej niż większość ludzi.
Chowam, magazynuję. Są tam, gdzieś,
głęboko. Być może czekają na właściwy
moment, a być może po prostu gubią się w
drodze od serca do ust. Nigdy się nie
dowiemy, prawda? Jaki czynnik, jaka
dźwignia by uruchomiła ten proces? Zdanie
wypowiedziane po mistrzowsku. To broń,
narzędzie lepsze od każdego innego. To
domena sukcesu. Ale przede wszystkim,
domena namiętności. Lodołamacza. To
szczęście, to dar i moc.
Myśli, których nigdy nie wypowiem chowają
się, boją i odczuwają kompromitację, zanim
na jej zaistnienie w ogóle pojawi się
szansa. Słowa wypowiedziane bolą, ale te
niewypowiedziane są dużo gorsze. W całej
swojej okazałości niszczą od środka, jak
tętent kopyt szalejących koni trawę pod
nimi. To dar nie mający właściciela. Nie ta
puszka. I bez otwieracza. W chłodni o
której dawno zapomniano.
Kocham cie.
A kiedy nie kocham, tęsknie. Gonię w
labiryncie za ciągiem, który trzeba by
wypowiedzieć. Za tą radością, bombą, która
wywoła uśmiech. Każdy ma swój klucz, tak
samo jak swoją historie i walkę czy bitwę.
Drzemie w nas to, impuls, przycisk.
Przecież każdy jest gdzieś tam w głębi
romantyczny.
Kocham cie.
Tak szalenie, że aż normalnie.
Komentarze (1)
Bardzo ladne wyznanie, tylko troszkę ogonków
pouciekało. Np 2 x 'cię', tęsknię.
Poza tym ok.