Tak umierają tytani...
Niektórzy nigdy nie nauczą się, że życie trzeba szanować.
Samotny, obdarty, blady,
Bez tchu, głodny i zziębnięty,
Bez wyrazu w oczach leży...
Wczoraj jeszcze uśmiechnięty,
Radosny, garściami czerpał z życia.
Czego dotknął zmieniał w złoto.
Był bogaty, miał rodzinę, przyjaciół...
Dziś opuszczony.
Kruk śpiewa mu swą pieśń,
Przyszły z lasu sarny i zające,
Kret wyszedł z ziemi opodal...
Zanim odszedł, krzyknął w niebo,
Twarz wykrzywił mu ból,
Splunął krwią...
Taki wielki a spoczął w przydrożnej
mogile...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.