Tak źle i tak niedobrze!
Ciemną drogą szła...
Toczyła się jak łza...
Oglądała jakże ciemne niebo...
Była zadzwiona, nie rozumiała nic z
tego...
Zadawała sobie ciągle pytanie:
"Dlaczego?!''
Dnia następnego on szedł szosą już z
inną;
z jakąś blond dziewczyną.
Zobaczył ''Byłej'' ciało...
Uświadomił sobie po czasie co zrobił, co
się stało...
Blondynę w niepamięć rzucił!
Klęczał na kolanach, smutną piosenkę pod
nosem nucił..
Trzymał w ramionach swoją pokrwawioną
Anielice,
która tak kiedyś kochał nad życie.
Z oczu zaczęły mu płynąć łzy prawdziwe.
Wycierał z krwi jej ręce,
chciał by ciało było ciepłe i żywe...
Niestety nadzieja już zagasła...
Żyletka przez którą ona umarła w sekundę
trzasła...
To on ją połamał...
Po pogrzebie totalnie się załamał!
Wiedział, że to jego wina...
Mówił, że nie chce żyć, bo nie ma po
co...
Tamten dzień, tamta kłótnia śniły mu się
każdą nocą...
Któregoś dnia nie wytrzymał.
Bice swego serca zatrzymał...
Ranka następnego znalazła go zwisającego
starsza sąsiadka...
Od tamtej pory po blokowisku chodzi
gadka,
że młodzi nie wiedzą co czynią,
że zamast przeciwnością sprostać z własnej
woli giną!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.