(taki piękny, chronisz)
taki piękny, chronisz nagrzane czerwcem
kolana. głębsze
myśli wymykają się rankiem- na dzień dobry
zaszeleszczą
w leniwych kieszeniach. dobroczynne usta
przylegają
niespiesznie gdzieś między obojczykiem a
zarysem szyi.
przesuwasz palcami po jasnych ścianach-
młode piersi
wychodzą do ciebie. na mieście to samo- w
zwolnionym
tempie słońce sypie się na skruszonych
kochanków. my
z językami na lepkich brzuchach rozmawiamy
o jesieni.
gdy siedzimy obok siebie, powietrze ślizga
się po płytkich
oddechach. twoje rozbieranie pozbawia mnie
sztywnych
zamknięć- leżąc na tobie, okrążam nie
dotykane światy.
w trakcie zbliżenia występujemy z brzegów.
wytęsknionych.
dorastam. w przyszłym miesiącu przyjdę bez
pończoch.
Komentarze (3)
myśl nieskrępowana zaczęła od kolana? wiersz bez
kagańca - podoba mi się. Pozdrawiam
As ma rację....już świecisz mocno...ale olsnisz
jeszcze mocniej...wierzę w to....pozdrawiam
oczami wyobraźni widzę Cię za rok; i co widzę? oj,
daleko zajdziesz:):):) na początek zapraszam na
gościnne występy:
http://jest-lirycznie.art.pl/poezja.php -
serdeczne Izabelo:)