Tam moje ukojenie
Gdy otworzę zeszyt...
Wiem, że żyletka wciąż czeka.
Może nie dziś, nie jutro...
Ale wkrótce będzie potrzebna.
Co z tego, że potem żałuje...
Przecież w trakcie czuję ukojenie.
To uczucie jest takie dziwne...
Z nim odpływa mój ból, moje smutki.
To jest jak narkotyk...
Którego potrzebuję, gdy "jestem na
głodzie".
Muszę po to sięgnąć...
Bo inaczej umrę, nie będę sobą.
Może nikt mnie nie rozumie...
Może nawet się nie stara.
Nie proszę o litość, wsparcie...
Nie potrzebuję tego...
Po prostu chcę zostać z tyn sama!
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.