Tańcząc szalenie
Tańcząc szalenie, rój pszczół uwija się
pośród wrzosowiska.
Jesienne słońce składa pocałunek na licach
swej kochanki ziemi.
Jej modlitwy majestatycznie unoszą się wraz
z dymem ze ścierniska.
A my, w tym teatrze codziennych cudów,
nieprzytomnie w siebie wciąż wpatrzeni.
Ciągle nie mogę pojąć, jakim trafem w stogu
siana odnalazłem igłę?
Dziś wiem, że uszyjesz mi świat od nowa.
I że dzięki tobie jak odlew z brązu martwo
nie zastygłem.
I choć brzmi to niepoważnie, to niepuste
słowa,
Bo kiedy cię nie było, pszczołę tylko z
żądłem kojarzyłem.
Przed oczami tylko jedna strona medalu mi
świeciła.
O bogactwie, sławie, pięknych dziewic
haremie wciąż marzyłem,
Jakby w tych błahostkach była jakaś twórcza
siła.
Teraz, gdy z uśmiechem, w twe głębokie oczy
patrzę wręcz szalenie,
Tańczę nieprzerwanie, tańczył będę nawet na
swym grobie,
Bo choć tak wiele już umarło, jednak żyje
we mnie to pragnienie,
Które tylko dzięki twej miłości odnalazłem
w sobie.
Nie chcę już być królem, lwem wśród
zwierząt, dumnym kotem.
Wolę z tobą, w ciszy leżeć na kwiecistym
kobiercu.
Nie chcę już być panem świata, nie chcę
niczego, co skrzy się złotem.
Ja pragnę tylko…pragnę zawsze tańczyć
w twoim sercu.
Komentarze (3)
gdy lew chce byc tylko małym ,czułym kotkiem
dla niej...to naprawdę kocha ...wiersz szczery i
ładny
Pragnienie , które odnalazłeś w sobie ...i będziesz
tańczył zawsze w sercu ..tego Ci życzę i więcej takich
pięknych wierszy.
Pięknie o pszczole co wpadła z wrzosowisk do serca i
tańczyć pragniesz ciągle ze szczęścia Jaki to piękny
widok szczęśliwy mężczyzna Wiersz ukłon miłości Bardzo
dobry w słowie i zachwycie