Tango z gołowąsem
Dziś wspominam miły, nasze pierwsze tango,
patrzyłam na ciebie, jakby w objawienie,
gdyby ktoś z tańczących obejrzał się za
mną,
złościłeś się wtedy, szarpałeś ramieniem.
Czułam miłość, co mruczała w gołowąsie.
Wiele razy nogi miałam podeptane,
mimo wszystko miłość wrzała w naszym
pląsie,
jak dwa młotki biły serca zakochane.
Potem chciałam, aby tango wiecznie trwało,
a czy szarpał, deptał już nieważne było
i w pamięci mojej na zawsze zostało,
te cudowne tango, co nieraz się śniło.
Dziś po latach sama tańczę nawet pląsam,
tupię, robię skręty, tak jak dawniej
było,
a naprawdę brak mi tego gołowąsa,
żeby znów zatańczyć. Oby mi się śniło.
.
Komentarze (37)
Och Broniu, te wspomnienia...ja też mojego męża
poznałam na zabawie, tylko bez tego tanga...
pizdrawiam pięknie...wspominaj i pisz
Piękne wspomnienia. Pozdrawiam serdecznie i życzę
miłego dnia:)
Urocze:)
Miłe wspomnienia młodości.
Jak się przychodziło z zabawy, to najpierw trzeba było
myć nogi i owijać bandażami. Ręce w ramionach też
swoje dostały od ognistego szarpania. Dziękuję za miłe
komentarze dla anny i jastrza. Pozdrawiam serdecznie.
Nie jestem już dawno gołowąsem, ale jak tańczę, to
depcę partnerkom po nogach. Więc może jeszcze mam
jakąś szansę?...
i jak tu nie wracać do takich cudownych wspomnień, do
tej magii zakochania??