Taniec Słoneczka i Ziemi
Słuchajcie dzieci wesołej bajeczki,
Nim oczka zmrużycie i nim zaśniecie,
Jak Ziemia przyjaźni się ze Słoneczkiem,
I ile szczęścia to daje na świecie.
Więc tańczy Słoneczko z Ziemią wesoło,
I kręcąc się kręci Ją wokół siebie,
A Ona radośnie hula wokoło,
I mocno trzyma za Jego promienie.
I tak jest szczęśliwa od tego tańca,
Gdy wszechświat muzyką w Jej wnętrzu
płonie,
Że jeszcze się sama wkoło obraca,
Z wdzięcznoscią schylona w wiecznym
ukłonie.
Swój blask i ciepło w podzięce za
taniec,
I za to, że dotrzymuje Mu kroku,
Słoneczko Ziemi od zawsze swe daje,
A Ona ukłon i stąd pory roku.
A przez Jej obroty jest dzień i jest
noc,
Więc kręci się po tanecznej orbicie,
W swej sukience z wody, co daje Jej moc,
Którą ze Słońcem zamienili w życie.
Bo kiedy Ziemi przyjrzyjmy się z bliska,
To lepiej widać Jej radość bez końca,
I cuda, które zrodziła nam wszystkie,
Dzięki przyjaźni i tańcu ze Słońcem.
Mamy tu drzewka, rośliny, zwierzątka,
I morza i lądy i ptaki słychać,
I tyle powietrza w każdym zakątku,
By wszystko to mogło być i oddychać.
Jest cisza i tęcza i echo i wiatr,
Jest wdzięczność jest śmiech, szacunek i
podziw,
Zapachy, kolory i dotyk i smak,
Jest radość, nadzieja i cud narodzin.
I by się tym wszystkim cieszyć są
ludzie,
A w każdym serce, stworzone by biło,
I wyobraźnia jest by się nie nudzić,
I żeby mogli też kochać jest miłość.
Ich taniec choć ten sam, ciągle się
zmienia,
Gdzie Ona się chyli w pędzie szalonym,
Tam On Jej wysyła swoje promienie,
A my widzimy to jako sezony.
I tak na początek dają nam Wiosnę,
Przyroda ze snu się budzi powoli,
Powietrze wibruje bardziej radosne,
I człowiek zaczyna pracę na roli.
I kwitną pąki i łąka się zmienia,
A każdy strumyk zaczyna się spieszyć,
Wychodzą z norek najmniejsze stworzenia,
By jak najwięcej się Wiosną nacieszyć.
A gdy się wszystko nagrzewa jest Lato,
Więc pełne owoców stają się sady,
I tyle nektaru wycieka z kwiatów,
Że pszczółkom ciężko ze wszystkim dać
radę.
Przyszłe jedzenie dojrzewa na polach,
W kolory strojnych urodzaju szatą,
Dzieci szczęśliwe, że szkoła nie woła,
Ciesząc sie chwilą wychwalają Lato.
A potem Jesień przychodzi po błocie,
Przez las się przetacza, chłodno i
mgliście,
W czerwieni i żółci, w brązie i złocie,
By potem na koniec zdmuchnąć mu liście.
I długie wieczory są od tej pory,
Każdy szukuje coś bez zbędnych minek,
Zwierzęta zapasy, ludzie przetwory,
A Jesień przyrodę na odpoczynek.
Ostatnia jest Zima, w białym futerku,
To ona do snu okrywa przyrodę,
Lekką, puszystą, śniegową kołderką,
A zmarzniętą wodę przykrywa lodem.
Choć krótkie są dni i ciemne poranki,
I chociaż za zimna jest odrobinę,
Przynosi święta i woła na sanki,
Więc wszystkie dzieci czekają na Zimę.
I tak co roku bez najmniejszych trudów,
W swym pięknym tańcu trwajacym bez
końca,
Dają doświadczać nam tych wszystkich
cudów,
Więc jak tu nie kochać Ziemi i Słońca.
Dlatego co wieczór, magicznym słowem,
Za wszystko wokoło, kochane dzieci,
Gorąco zachęcam, by podziękować,
Gdy oczka zmrużycie zanim zaśniecie.
Komentarze (4)
Dziękuję.
Długaśna, jednak jak się wpadnie w rytm, to leci bez
wysiłku.
Świetnie!!
Głos i szacun jest twój!!!
Śliczna bajka, edukacyjna:-)