Tato
To nie jest proste,
to nie tak,
myślisz, że rozumiesz,
nie bądź naiwny
Każdy ma prawo do snów,
a ja kiedy śpię nie widzę nic
Moja pamięc z „wtedy” jest jak
pliki w koszu
gdzieś na dysku twardym
Wiesz, że były,
nie możesz ich otworzyć
Boję się przeszłości i przyjaźni,
które mnie zawiodły,
nie spełnionych miłości,
marzeń, które odleciały,
boję się, że nikt nie zadzwoni,
nie wyśle, nie spyta
Codziennie rano szukam sensu w obrazach
mijanych za szkłem autobusowym,
somnambulik dnia, hrabia ulicy,
potem wracam,
Moje Michałkowice
Po prawej cmentarz,
pustka w głowie,
ona dzwoni i mówi, że dziecko, że ciąża, że
wujek
Nie było w domu tyle whisky
Nigdy Ci tego nie zapomnę
Szkoda, że wierzba przed oknem nie jest
płacząca,
ciągle brakuje łez
A rzeczywistość wieje
I nie jest ani ciepła ani zimna
tylko nijaka,
w tym roku przez to nie będzie śniegu na
święta
Czas ma jedną wielką tamę pośrodku
Od „wtedy” nie płynie
Boję się tamntych wspomnień,
których nie mam,
czas się ciągnie jak guma do żucia,
balonówa.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.