te dwie...
święta... a po nich - grypa... i moralniak
tak wierzę ufam mam nadzieję
idę nie stawiając murów staram się
być blisko celu
bat słów kolce niezrozumienia
są jak koszula zmieniana co dzień
marnotrawię zbyt dużo
przesiewam jakby od niechcenia
tłumacząc lenistwo zmęczeniem
tyle do zrobienia
a gdy upadam oddaję mea culpa
strząsając z sumienia komary
lejąc strumienie żalu
duch ochoczy słabe ciało jakże łatwo
korzystać z miłosierdzia zbyt łatwo
rękę odrzucam
Niesie mnie przez wiatry i burze
Cieszy się gdy zwyciężam - płacze
gdy uciekam
wiem że nikt mnie tak nie pokocha
kamienne tablice wyryte w sercu
to mój kij i laska
Marta i Maria te dwie są we mnie
wiele Wam w moim życiu zawdzięczam
Komentarze (12)
upadamy podnosimy się i dalej idziemy z wiarą :)
bardzo ładny szczery z wiarą pisany :-)
pozdrawiam
padamy i wstajemy, byle iść w dobrym kierunku, dużo
refleksji, pozdrawiam serdecznie
... dziękuję - za miłe komentarze ;-)
Wydaje mi się, że szczerość przemawia w wierszu.
Myślę tak jak BALLUNA ..
Super i z wiarą pisane. Do tych dwóch dobrze, gdy ta
trzecia dołączy.
Witaj, wiarę zawsze trza mieć w sercu ,pozdrawiam
serdecznie i jak zawsze zostawiam:)
... dziękuję ;-)=
Jeśli peelka swoje życie kształtuje podobnie jak Maria
i Marta to w dobrym kierunku zdąża...a kamienne
tablice drogowskazem.Pozdrawiam
Mam wrażenie że to osobisty przekaz o codziennych
wyborach peelki,
o tym co ją kształtowało,
podane w szczerej trafiającej formie, msz.
Dobrej nocy mała.duza.
przeczytałam, zagłosowałam