Ten ból...
Ten ból był ze mną całe lata,
jak pies gdy wiernie panu służy,
jak los co zawsze był w tarocie
choć nikt go wcześniej nie wywróżył.
Nim echo twych ostatnich kroków
połknęły korytarza ściany
on się pojawił i pozostał
jak mąż o żonę zatroskany.
Żyliśmy jak małżeństwo dobre
był ze mną zawsze, w dzień i w nocy,
zasypiał blisko serca mego
by ze mną wraz otwierać oczy.
Dzisiaj, po latach co minęły,
odszedł tak cicho, niespodzianie,
gdy ktoś z lazurem w swoich oczach
powiedział do mnie znów...
kochanie.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.