Teraz i nigdy
Teraz czuję dreszcz,
Zaczyna padac łez mych deszcz,
Wielki dół w ziemi wykopany,
Coraz mocniej serce rani,
Już liny, spróchniałe deski wyciągnęli,
Kropla świętej wody nic już tu nie
zmieni,
Już niemal wrzucili skrzynkę drewnianą,
Jakby stała się nagle bezwartościową,
zapomnianą.
To ich praca, taka codzienność,
Bez minimum wzruszenia, żelazna
powinność.
Piach sypię jak sól na ranę,
Lecz ja z tego bólu nigdy nie powstanę.
Ciała spocone, łopaty gorące,
I już krzyż z tabliczką, i kwiaty żalem
pachnące.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.