Tęsknota.
...Chciał mnie pocałować...
Zwilżył usta...
Przestrzeń między nami
była przerażająco pusta.
Odwróciłam głowę
nie patrząc na niego.
Nie chciałam by mówił do mnie
coś złego.
Wtedy jego słowa na wietrze zadrżały.
Szepnął je dość cicho,
lecz w uszach zagrzmiały.
Przestraszona spojrzałam
w twarz jego ciemną,
smutkiem
i radością jednocześnie pełną.
Z przekonaniem powtarzał
wciąż te same słowa,
a mnie właśnie wtedy rozbolała głowa.
Obejmował mnie mocno,
do siebie mnie tulił,
a każdy mój cząstek
w niepewności się kulił.
Trzymał mnie mocno,
chciałam by mnie puścił,
aż wreszcie wyrwałam się
spod skrzydeł czeluści.
Łzy były bliskie,
więc za rękę go wzięłam
i wróciliśmy do ludzi,
po chwili zniknęłam.
Niszcząc to co ludzkie,
w ciszy go żegnałam,
a łzy znowu bliskie,
do serca przelałam.
o 28/29.04.2001
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.