Testament mój
Jesienny pejzaż malowany szarością
mówi o kresie życia.
Ten dzień nadejdzie,
wcześniej czy później.
Od urodzenia do niego kroczymy.
Należy przemyśleć, darować żale,
oddać co czyje.
Przecież to możliwe
póki się jeszcze żyje.
Potem już tylko testament.
W nim tego nie zapiszę.
Wtedy zachować można tylko ciszę.
Nadejdzie kiedyś ten dzień, kiedy nic,
co ziemskie nie będzie już ważne.
Zostawię Wam wszystko,
co w moim życiu gromadziłam,
jaką byłam.
Tobie kochany dziurę w skarpetce,
której załatać nie zdążyłam,
koszul nie wyprasowanych, kilka
róż zasuszonych w wazonie
i Twoje ręce w modlitwie za mnie
złożone.
Tobie córeczko swą miłość trwającą,
do końca, a nawet dalej,
wspomnienia z dzieciństwa,
chcę wierzyć, że miłe,
plik fotografii,
czasem robionych na siłę,
rady, porady, tak jak matka umie
moją modlitwę,
abyś zawsze mogła zrozumieć,
co w życiu ważne, ważniejsze.
Kochaj i bądź kochana.
To wszystko na dzień,
w którym odejdę do Pana.
Komentarze (7)
I co? Myślisz, że to wystarczy w testamencie? A gdzie
te skarpety pękate - wypchane banknotami są schowane?
Po co mają komin rozwalać albo piwnicę przekopywać?
A druga wątpliwość się nasunęła - czy na pewno do
Pana?
smutek w twoim wierszu obnaża zakamarki zycia - oddaje
głos ale jest niewidoczny.
Bardzo wzruszający testament, też podobny kiedyś
napisałam...Pozdrawiam serdecznie...
+
Hmmm.... samo życie
"Nadejdzie kiedyś ten dzień, kiedy nic,
co ziemskie nie będzie już ważne." Cieplutko
pozdrawiam
z myślą o jej nadejściu należy oswajać się na co
dzień,
nie będzie wtedy obca, nie popadajmy w obsesję, każdy
w swoim czasie będzie musiał spojrzeć jej w
oczy.Pociesza
mnie tylko jedna rzecz,że nikt przed nią nie ucieknie
choćby miał wór mamony,trochę smutno się
zrobiło,biegnę
włączyć po cichu muzyczkę bo przez chwilę zapomniałam,
że dziś POST.
pozdrawiam
Ostatnio było tak wesoło, a dzisiaj smutno. To pewnie
efekty wczorajszego Popielca.