Tiul
Wiało chłodem, chyba poranka.
Wszak była pora na to tchnienie.
Niemym łkaniem zwiewna firanka,
w oknie wieści swoje cierpienie.
Świt jeszcze spał. Noc mgłą się snuła.
Wtem, jakby nieco pojaśniało.
Czyżby na jawie już się tułał?
Dziwne... bo już na dobre dniało.
Stał osłupiały, jak kolumna,
co dźwiga ciężar ponad siły.
Choć lica blade, to twarz dumna,
oczy zamglone jeszcze śniły.
Chciał przegnać noc, lecz nie tym razem,
zmogła go cichcem, bez pytania.
A dzień, na piersi wtoczył głazem,
i mu południem w pas się kłania.
Chwila zadumy, jakżeż cenna,
bywa niekiedy utrapieniem.
Nadchodził wieczór, jak gehenna,
którego córką jest zwątpienie.
Świt do ucieczki zbierał siły.
Zniknął - w bladości swego lica.
Bo już o światło bój toczyły,
lampa naftowa i gromnica.
excudit
lansdoleit
00:28 Środa, 15 lutego 2012 - ...
Komentarze (6)
Wiersz piękny i wprowadza czytelnika w taki
"majestatyczny" nastrój...Pozdrawiam serdecznie...
Po prostu majstersztyk:)
Ten wiersz wprawił mnie w zadumę. Jest perłą na
portalu :)
głównym tematem wiersza jest światło ,temat tak
zagadkowo poprowadzony, ze można się wszystkiego
domyślać od prozaicznych ,ale ważnych spraw np jak
bardzo potrzebne jest światło ,gdy go nie ma i tych
metafizycznych:))Wiersz jest niejednoznaczny i to mi
się w nim bardzo podoba:)
Pięknie mówisz wierszami a nie każdy tak umie.
Pozdrawiam:)
ooo... ale zaskoczenie :-) zupełna zmiana klimatu,
bardzo ciekawy wiersz, az przenikają dreszcze