TO JUŻ CZTERYSTA WIERSZY
Tysiące słów i myśli miliony
rozbłysły na bejowe strony
i jak gwiazdy na tle błękitu
mrugają bez zachwytu
Wyblakły blask monotoni
cichutko wzdycha ku słońcu
i za uśmiechem goni
łapiąc go w końcu
Spoczywszy na czterdziestej stronie
muśnięciem ciepłego fircyka
anemicznym ruchem w dłonie
łapie radość i znika
Trwając w bezruchu prawie
jak ślimak sunę do przodu
i w syzyfowej zabawie
nie odczuwam sławy głodu
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.