To nic
Gdy szala uczuć kołysze się na szczycie,
Skały nicości co pęka na dwie strony.
Kiedy z niczego rodzi się coś pięknego,
Ogarnia mnie lęk niczym jarzmo.
Trzymam w sobie garściami liczne głosy,
Stoję samotny dookoła próżni.
Klękam pomiędzy żalem i rozpaczą,
Dzieli mnie ostrze zdobione miłością.
Nie miałem nic, teraz nie mam tego po
dwakroć,
Stracę i to, choć to nic przecież.
Jakże to możliwe skoro nic nie mam,
Z nicości w nicość moja krew się
przelewa.
Pełny pustoty byłem i pozostanę na
wieki,
Otacza mnie mur własnej niepojętności.
Mur wysoki aż po widnokrąg,
Cegła po cegle, grzech za grzechem.
Choć tylko dwa słowa szczęście dać mogą,
Mój krzyk odbija się bezgłośnym echem.
Głucha jesteś na słów tych dźwięk,
To przekleństwo jest moje i zasłużone.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.