To są tylko chwile...
Wyobrażam sobie,
Że idę przez ośnieżoną drogę.
Z nieba spadają płatki delikatnego
śniegu.
Próbuję je złapać w zziębnięte dłonie,
Ale one lecą w inną stronę...
Wirują pośród śnieżno-białych drzew,
Okrytych puchem...
Idę samotnie tą drogą śnieżną,
I nie ma nikogo, kto szedłby ze mną.
A przecież mam przyjaciół,
Tylko, że oni znikneli na chwilę,
Ulotnili się jak motyle...
Zostanę tu sama...
Bez nikogo... Opuszczona...
Ale oni wrócą, zanim się obejrzę,
Bo wtedy gdy mnie potrzebują- wracają...
A może wtydy będzie za późno?
Moim przyjaciołom którzy coraz częściej mnie opuszczaja...:(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.