Tong Po uczeń Buddy
Tong Po dotkliwie skopał swoje życie,
zwyciężył przed końcem 8 rundy,
przemoc ostudził,
cierpienie pokonanych wrogów rozpalił.
Szlachetny i dobrze ustawiony
kończy z brutalnymi gwałtami,
przeciwnicy ostatni raz
wyciągają rozbite szkło
z wykrzywionej fałszywym uśmiechem
twarzy.
Na ścieżce praktyki
w koło bez wyjścia,
Ości stoją w gardle,
agresywne oświecenie,
mnożenie bez tabliczki.
Tong Po zamknięty na cztery spusty
w klasztorze czystym jak łza
nieboszczyka,
nie odpoczywa,
trenuje śmiertelnie doskonały cios.
Trzęsie się świat
na skruszonych filarach
kopniaki, drgające mięśnie, siła
medytacji,
spojrzenie nieruchomego mnicha
nie gaśnie, łysina nie dotyka aureoli,
drżą złote posągi,
Budda się boi?
Komentarze (1)
Ciekawe pozdrawiam