Towarzysz
Delikatnie odwracam głowę
i spoglądam na niego.
Nie odzywa się.
Zasnął.
Nikt nie chce rozmawiać,
nikt nie chce wysłuchać.
Skazana na wieczne czekanie,
podciągam miękki koc,
ozdobiony krwistoczerwonymi różami.
W bezsenną noc czuję kłucie,
kłucie ich malusienkich kolców.
Odwracam głowę,
lecz nigdzie go nie ma.
Czarną niczym węgiel noc,
spowiła już szara mgła.
Odwrócę głowę.
Wezmę przykład z mego towarzysza,
który zasnął.
Księżyc - mój nocny, niemy towarzysz.
Komentarze (2)
Przeczytałam.
Popraw kują - kolce kłują.
Pozdrawiam.
Przepraszam, nie wiem, jak to się stało, że komentarz
do innego wiersza wydrukował się tutaj - poprosiłam o
wykasowanie.