Tragedia
dla tych któży stracili miłosc swa na zawsze
Rano łza spływa pod jej powiekami
po pałudniu po cichu łkała znowu
Wieczorem gdy czas zapalić znicza
Łza znowu gdzieś znika
Bo wie że dała z siebie wszystko
Gd-y potrzebowała w swej tragedji
Pomocnej dłoni mogłeś zatrzymac ją
Nikt nie nie zastąpi jego
Nagłe zmiany, decyzje
Nie dają spać po nocach
Choc łzy zostały w niej
Poczebuje swej chusteczki
I zapłakanej z tamtych chwil
Pogrzebana miłosć przez tragedję
krew ściekła po jego skroni
Łza w dziewczenie jescze raz zaistniła
Bez uśmiechu bez radości
nie wie co powiedzieć
Przez cały tydzień leżała bez ruchu
jagby czekała na swoją kolej
Bez blasku w oczach
Krew wycieka jej z oczu
MIjały miesiące
Minoł już rok dziewczyna przed grobem
tak jak obiecałamu za dawnych lat
Że za rok się spotkają i ze sobą już
bedą
Całe jej życie śmierć juz odebrał
Teraz sama kulą odebrała sobie życie
Lecz niezgineła teraz lecz rok temu wraz z swym najdroszym bożycie bez miłosci nie ma sensu
Komentarze (1)
Temat wiersza bardzo ładny aczkolwiek pospolity.
Sytuacja liryczna przedstawiona ładnie.Ale wiersz
bardzo traci na wartości ze względu na liczne błędy
ortograficzne.