TRANSPORTY ŚMIERCI
Wyróżnienie za to dostalem... :)
Leży źrebiątko wśród towarzyszy,
różni się od nich, bo ledwo dyszy.
Noga mu między deskami utknęła,
TIR ruszył szybko, noga się zwichnęła.
Leży źrebiątko, cichutko rży,
i wtem ktoś z zewnątrz otworzył drzwi.
Wbiegł do przyczepy człowiek dość gruby.
Podbiegł do ściany, dokręcił śruby.
Jak wbiegł tak i wybiegł, zatrzasnął
drzwi,
źrebie zaś dalej leżało we krwi.
Ledwie już żyło, ze śmiercią walczyło,
gdy nagle strasznego się coś wydarzyło.
Przybiegł z powrotem grubas znajomy,
w ręku zaś trzymał nóż naostrzony.
Zabił źrebiątko, które kulało,
więc nic w jego oczach nie oznaczało.
Na miejsce i tak by nie dojechało,
bo kilometrów dziewięćset zostało.
Ten gruby człowiek wraz z kolegami,
przewoził konie ciężarókami.
Choć koni wiele nie dojeżdżało,
to zawsze dużo silnych przetrwało
i przewoźnikom to wystarczało,
a martwe konie - się wyrzucało.
Transporty śmierci dalej działają,
i na zwierzętach się wyżywają.
tamtych ludzi wielkie skupisko,
zniszczyć na świecie chce środowisko.
zabić chcą wszystkie żywe zwierzęta,
byleby kieszeń była nadęta.
A wy wbrew podłym kochamy je,
transportom śmierci mówimy NIE!!!
Biedny konik... :(
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.